Koronawirus nie zabije globalizacji, ale podetnie jej skrzydła

Koronawirus nie zabije globalizacji, ale podetnie jej skrzydła

Europejscy politycy obawiając się, że podważyli swoje bezpieczeństwo poprzez nadmierne poleganie na Chinach, podkreślają że przemysł wytwórczy musi wrócić do UE.

W miarę pogłębiania się kryzysu unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton przyznał, że Europa prawdopodobnie posunęła się za daleko z globalizacją i stała się zbyt zależna od jednego kraju i jednego kontynentu. Niemiecka kanclerz Angela Merkel argumentowała, że pandemia ujawnia potrzebę pewnej suwerenności tutaj uzyskanej dzięki filarowi produkcji krajowej.

Dla UE oznacza to wycofanie globalizacji. Uzbrojena w nowe technologie, takie jak drukarki 3D, widzi doskonałą okazję do ograniczenia łańcuchów dostaw, które do tej pory pochodziły z Azji Wschodniej.

Obecni i byli ministrowie gospodarki UE, dyplomaci, przedsiębiorcy i ekonomiści podkreślili, że taka hurtowa rewolucja jest mało prawdopodobna, ale przewidują, że nastąpi reorganizacja wybranych kluczowych sektorów przemysłu, zwłaszcza zaopatrzenia medycznego.

Dla wielu liderów UE najbardziej rozbrajającym szokiem kryzysu jest niezdolność Europy do wytwarzania masek na twarz lub podstawowych chemikaliów wymaganych dla farmacełtów. Pielęgniarki w bogatych krajach, takich jak Włochy, Hiszpania, a nawet USA, które używają worki na śmieci z powodu braku fartuchów, pokazały kruchość międzynarodowych łańcuchów dostaw.

„Musimy wyciągnąć wnioski z obecnego kryzysu” - powiedział niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier. „Na przykład, jeśli chodzi o kwestię zależności od tylko jednego dostawcy lub tylko jednego regionu”.

Pod koniec ubiegłego roku francuski minister gospodarki Bruno Le Maire skrytykował producentów samochodów Peugeot i Renault za produkcję pojazdów w Maroku, Słowacji i Turcji. W strategii przemysłowej UE zapoczątkowanej w zeszłym miesiącu, również wskazano na potrzebę „maksymalnego wykorzystania lokalizacji jako szansy na przywrócenie produkcji w UE w niektórych sektorach”.

Zarówno Francja, jak i Niemcy szybko określiły sektor farmaceutyczny jako kluczowy obszar, w którym zmiana organizacji ma sens. Ministrowie przemysłu i liderzy biznesu, którzy uwielbiali rozmawiać o dzieleniu się gospodarką, sztucznej inteligencji i 5G, nagle poprosili każdego z maszyną do szycia o pomoc w tworzeniu masek na twarz.

Brak koordynacji w Europie stanowił wyraźny kontrast z azjatyckimi tygrysami, których fabryki w ciągu kilku dni wyprodukowały miliony masek wraz z wielkoskalowymi zestawami testowymi, które pozwoliły im powstrzymać wirusa tam, gdzie rzekomo bogaty świat - Europa i USA - wyraźnie poległ.

Rzeczywiście Europejczycy próbują nadrobić zaległości. Producent samochodów Seat w Hiszpanii powiedział, że zaczął wytwarzać wentylatory w jednym ze swoich zakładów. Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił w zeszłym tygodniu, że grupa francuskich firm zwiększy produkcję masek i wentylatorów.

Problem ze sprzętem medycznym zadał bolesny cios zwolennikom teorii przewagi komparatywnej, która leży u podstaw globalizacji. Teoria mówi, że kraje powinny specjalizować się w tym, co robią najlepiej. Wolny handel zapewni, że każdy kraj otrzyma na rynku światowym to, czego potrzebuje, w lepszej cenie niż gdyby sam próbował wszystko.

Ale pandemia pokazała, że w czasach kryzysu rynek światowy załamał się. Firmy pozostały lojalne wobec swoich rządów lub związane lokalnymi zakazami eksportu.

Było to uzupełnienie badań ekonomistów współpracujących z Césarem Hidalgo z Massachusetts Institute of Technology, które w ostatnich latach pokazały, że kraje, które eksportują szeroką gamę bardziej złożonych produktów, takie jak Japonia lub Szwajcaria, radzą sobie znacznie lepiej pod względem wzrostu i nierówność dochodów w porównaniu z krajami opartymi tylko na jednej branży, takimi jak eksporterzy ropy naftowej lub soi.

Nawet zagorzali zwolennicy wolnego handlu zaczęli kwestionować, czy kraje zbyt daleko posunęły się do globalnego podziału pracy.

Francuski ekonomista Philippe Aghion skrytykował to, co według niego było nadmierną „deindustrializacją, offshoringiem, rozszerzonymi łańcuchami wartości” w jego kraju, w artykule dla Les Echos w zeszłym tygodniu. „Po cichu Francja zdezindustrializowała się, przesunęła offshoring swoich łańcuchów wartości do granic możliwości. Nawet w gospodarce wojennej trudno jest zmobilizować nieistniejące zasoby i zwietrzałe know-how”.

Być może jest to najsilniejszy jak dotąd znak zmiany europejskiego myślenia; Merkel w poniedziałek dołączyła do swojego francuskiego odpowiednika Macrona wzywając do gospodarczej „suwerenności” dla Europy. Zazwyczaj liberalny przywódca argumentował, że kryzys wyraźnie dał do zrozumienia, że kraje UE muszą zdefiniować zestaw „zdolności strategicznych” opartych na Europie.

W swoich uwagach Merkel dokonała rozróżnienia między zdolnościami produkcyjnymi, które jej rząd natychmiast zbuduje, aby poradzić sobie z kryzysem zdrowotnym - zwłaszcza maskami - a szerszym zestawem sektorów krytycznych pod względem systemowym, które rządy UE zidentyfikują po kryzysie.„Przeprowadzimy dyskusję na temat tego, jakie zdolności strategiczne musimy i chcemy mieć w Europie. Będziemy musieli opracować je w bardzo ukierunkowany sposób ”- powiedziała. „Decyzje te zostaną podjęte, gdy pokonamy najpoważniejsze części kryzysu w sektorze opieki zdrowotnej”.

Dyplomaci i urzędnicy ministerstwa stwierdzili, że rządy UE prawdopodobnie zdefiniują taki zestaw „krytycznych” branż, które chcą dalej wspierać, ale nie jest jasne, czy miałoby to nastąpić na poziomie krajowym, czy ogólnounijnym. Oczywistym ryzykiem byłyby marnotrawstwo pokrywające się w całej Europie, ponieważ każdy kraj stara się budować bardzo podobne zakłady zaopatrzenia medycznego. Mając to na uwadze, francuski minister gospodarki Le Maire, a także komisarz ds. rynku wewnętrznego Breton, wezwali Brukselę do odegrania roli w reorganizacji tych jeszcze nieokreślonych branż.

Trudność z identyfikacją takich sektorów jest oczywista: gdzie się zatrzymać? Następnym kryzysem może nie być wirus, ale erupcja superwulkanu - który może uszkodzić transport lotniczy i towarowy oraz doprowadzić do wulkanicznej zimy, zmieniając pociągi, szklarnie i paliwa kopalne w strategiczne branże.

Alicia García-Herrero, główna ekonomistka banku Natixis, zauważyła, że lista reshoringów może być naprawdę długa. „Może to dotyczyć wielu sektorów. Jeśli następnym kryzysem byłoby załamanie się systemu elektroenergetycznego, musiałbyś ponownie udostępnić produkcję turbin”.„Jeśli popchniesz ten argument, to koniec globalizacji i jednolitego rynku” - dodała.

Zamiast tego García-Herrero powiedział, że firmy przekierują swoje łańcuchy dostaw, aby mniej polegać na Chinach. Powiedziała, że w ramach UE Bruksela powinna wzmocnić jednolity rynek i zapobiec ograniczaniu eksportu przez kraje takie jak Francja i Niemcy do sąsiednich Włoch i Hiszpanii.

Szef handlu UE Phil Hogan, wskazał w tym tygodniu, że całkowita niezależność od importu była dla UE „nieosiągalnym celem”.

„Samowystarczalność nie wchodzi w grę” - powiedział we wtorek Hogan komisji handlu Parlamentu Europejskiego. Przyznał jednak, że „powinniśmy zmniejszyć naszą zależność handlową, która czyni nas wrażliwymi”.

Nawet Paryż uznaje, że reshoring ma sens tylko w wąsko określonych sektorach. „Gwałtowny i masowy spadek globalizacji jest mało prawdopodobny”, powiedział wewnętrzny memorandum przygotowany dla rządu francuskiego i cytowany przez Le Monde, „ponieważ firmy nie mają powodu rezygnować z zalet międzynarodowych łańcuchów produkcyjnych pod względem kosztów, konkurencyjności i rentowności . ” Zamiast tego raport zalecił dywersyfikację z dala od Chin.

Podobnie były włoski minister handlu Carlo Calenda powiedział, że reshoring ma sens tylko dla bardzo małej liczby sektorów. „Ogólnie rzecz biorąc, takie podejście może wywołać wojny handlowe i protekcjonizm. Po kryzysie popytu i podaży ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy, jest późniejszy kryzys eksportowy ”- powiedział.

García-Herrero powiedział, że firmy w UE obudziły się z powodu potrzeby dywersyfikacji, kiedy Chiny zamknęły fabryki w lutym. „Lekcja COVID-19 polega na tym, że lepiej jest zapłacić trochę więcej, aby mieć bezpieczeństwo” - powiedziała. „Część produkcji przeniesie się znacznie bliżej Europy, do krajów, w których firmy czują, że znają ryzyko polityczne”, przewiduje.

Niemiecki minister gospodarki Altmaier ostrzegł, że „konsekwencją kryzysu nie może być zwiększony protekcjonizm i renacjonalizacja. „Nasz dobrobyt opiera się na zasadzie gospodarki opartej na podziale pracy”, powiedział. „Oczywiście firmy będą musiały skupić się na dalszej dywersyfikacji w przyszłości, zmniejszeniu zależności i zwiększeniu odporności naszej gospodarki”.

źródło: politico.eu
Kierowcy HGV UK