Brytyjscy eksporterzy mięsa twierdzą, że systemy celne po Brexicie nie nadają się do tego do czego zostały stworzone, a towary są opóźnione o wiele godzin, a czasem dni na granicy.
Brytyjskie Stowarzyszenie Przetwórców Mięsa stwierdziło, że nawet doświadczeni eksporterzy borykają się z systemem. Potwierdzono, że eksport mięsa do UE na obecną chwilę stanowi 25% normalnego poziomu o tej porze roku.
Jeden z dużych francuskich importerów mięsa powiedział, że on i jego konkurenci zaczęli szukać alternatywnych dostawców w Hiszpanii i Irlandii.
Nick Allen - dyrektor naczelny British Meat Processor Association powiedział: „Zasadniczo nie jest to system, który został zaprojektowany z myślą o całodobowym łańcuchu dostaw ‘just-in-time’.
„Proces certyfikacji eksportowej został opracowany z myślą o przemieszczaniu pojemników z mrożonym mięsem na całym świecie, gdzie masz trochę swobody czasu. Bez względu na to, o ile lepsi jesteśmy w wypełnianiu formularzy, to naprawdę nowe przepisy nie nadają się do niczego. To powrót do średniowiecza w erze cyfrowej, jeśli chodzi o proces”.
Dodał: „Będzie to problem przez długi czas, dopóki nie ruszymy naprzód i miejmy nadzieję, wprowadzimy lepszy system cyfrowy i sprawimy, że będzie działał trochę lepiej, ale do tego czasu musimy znosić tą całą papierkową robotę i ciężarówki przewożące całe sterty papierów."
Rizvan Khalid, eksporter jagnięciny z siedzibą w Shropshire, nie może sobie pozwolić na błędną dokumentację.
Jego firma Euro Quality Lambs eksportuje 70% swojego mięsa do UE, w tym do Francji, Niemiec, Belgii i Portugalii. Mówi, że to, co kiedyś było dobrze naoliwioną maszyną, teraz ma w sobie usterkę. To, co kiedyś zajmowało nam 15 minut, teraz zajmuje nam średnio trzy lub cztery godziny, zanim uda nam się załatwić papierkową robotę dla jednego konkretnego ładunku ”- mówi.
„Przejrzenie świadectw zdrowia, otwarcie ciężarówki i sprawdzenie towarów zajmuje im (po stronie francuskiej) do sześciu godzin. Wszystko to zwiększa czas i zwiększa koszty. To stanowi teraz dodatkowy dzień, zanim nasz produkt trafi na rynki Paryża”.
Niektórzy kupujący w UE tracą cierpliwość i zaczynają rozważać inne opcje.
Przedsiębiorstwo mięsne Francisa Ochoa - Fory Viandes ma swoją siedzibę na jednym z największych na świecie rynków świeżych produktów - Rungis, na południe od Paryża.
„Opóźnienia i dodatkowe koszty oznaczają, że ja i moi konkurenci na rynku jesteśmy zmuszeni do szukania innych rozwiązań” - mówi.
„Jednym z rozwiązań jest niestety próbowanie produktów z innych krajów, na przykład Hiszpanii. Niektórzy nasi konkurenci zamawiają jagnięta z Irlandii zamiast z Wielkiej Brytanii, więc konsekwencje dla brytyjskiego eksportu mogą być katastrofalne”.
Na międzynarodowym punkcie kontrolnym w Ashford, w pobliżu wjazdu do Eurotunelu, konsultant celny Steve Cocks dokonał negatywnej oceny.
„Parking dla ciężarówek na przejściu granicznym jest pełny, drogi są pozamykane, a samochody ciężarowe są wysyłane z powrotem do punktów testowych Covid” - powiedział.
„W zeszłym tygodniu nie było zbyt dużego ruchu, ale wolumeny rosną i będzie tylko gorzej. Eksport zatrzymuje się, co wpłynie na import, ale jeśli jesteś przewoźnikiem nie chcesz, żeby ciężarówka utknęła po tej stronie kanału."
Po dziesięcioleciach wolnego handlu to zrozumiałe że pojawią się początkowe problemy. Rząd przewidział, że nastąpią znaczne dodatkowe zakłócenia, zanim wszyscy przyzwyczają się do nowych procedur.
HMRC szacuje, że dodatkowe koszty dla przeciętnej brytyjskiej firmy wynikające z samych zgłoszeń celnych zgodnych z nowymi standardami wynoszą 7 miliardów funtów.
Kupujący i sprzedający znajdą sposób, żeby sobie z tym poradzić, ale znaczące dodatkowe koszty i złożoność procesu pozostaną.