Polak najlepszym kierowcą ciężarówki na świecie. Choć nie jeździ zawodowo

Polak najlepszym kierowcą ciężarówki na świecie. Choć nie jeździ zawodowo

Piotr Krahel ze Szczecina jako pierwszy Polak został mistrzem świata Volvo Trucks Driver Challenge dla kierowców samochodów ciężarowych. Trenował sześć lat.

IMIĘ: Piotr

NAZWISKO: Krahel

WIEK: 37 lat

OSIĄGNIĘCIA: mistrz świata Volvo Trucks Driver Challenge dla kierowców samochodów ciężarowych

Mówi, że jazda ciężarówką jest jak nałóg. Kierownica to nikotyna i kofeina w jednym. I duża przyjemność, którą sobie dozuje. - Dwa albo trzy razy w tygodniu siadam za kółko samochodu ciężarowego, żeby nie wyjść z wprawy, poczuć prędkość, przestrzeń, wolność - mówi Piotr Krahel. Obecnie pracuje w Zarządzie Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, w biurze strategii i rozwoju. Mieszka w Szczecinie, jego żona jest sopranistką w Operze na Zamku w Szczecinie. Mają dwójkę małych dzieci.

Wróćmy jednak do początków nałogu.

Specjalista od logistycznych puzzli

Piotr Krahel ma 18 lat i robi prawo jazdy - kategorie: A (motocykle), B (osobowe), C (ciężarowe) i E (przyczepy). Jest zafascynowany pracą zawodowego kierowcy, którą wykonuje jego ojciec. - Tata polecił mnie swojemu znajomemu, który miał firmę transportową. Czekałem na pierwszy kurs jak na zbawienie - wspomina. Telefon od właściciela firmy odbiera z bólem brzucha. - Myślałem, że na początek zaproponuje mi krótką trasę, np. ze Szczecina do Koszalina, jakieś rozładowanie towaru za kogoś i do domu. A on mówi, że mam jechać z towarem do Madrytu. Przeraziłem się, ale pojechałem - wspomina.

Od tamtego czasu jeździ we wszystkie wakacje, ferie, dni wolne. Zamiast wycieczek i spotkań ze znajomymi - ciężarówką na trasę, najczęściej do Hiszpanii i Włoch. - Lubiłem tę wolność, niezależność i - nie ukrywajmy - również dobre pieniądze - wspomina. Nie zostaje jednak zawodowym kierowcą, wybiera dalszą naukę. - Ambicje nieco urosły i postanowiłem pójść na studia, nie oddalając się jednak od tematu transportu drogowego. Ukończyłem Politechnikę Szczecińską na wydziale mechanicznym, kierunek transport i logistyka. Stwierdziłem, że tak będzie najlepiej.

Jest rok 2012. Piotr Krahel zatrudnia się jako logistyk w prywatnej firmie transportowej. Zajmuje się zarządzaniem pracą i układaniem codziennych tras kierowców.  - Zna pani sieć sklepów Netto? - pyta. - O ile Biedronka rządzi w centrum i na prawej stronie Polski, duńska marka Netto jest popularna na zachodzie kraju. Organizowałem dla nich wewnętrzną dystrybucję towarów spożywczych do blisko stu punktów rozładunku dziennie. Moją pracę można było porównać do układania puzzli. Na dobrą sprawę wszystko to, co można było zobaczyć na półkach tych sklepów dyskontowych, przechodziło przez moje ręce. Niejednokrotnie z powodu permanentnych braków personalnych po pracy biurowej wsiadałem do załadowanej ciężarówki, żeby dostarczyć towar do "nieobsadzonych" sklepów. Śmiało mogę powiedzieć, że była to praca niezwykle absorbująca.

Ankieta

Czy uważasz że inteligentne autostrady (smart motorway) spełniają swoją rolę?

Lipy nie ma, jak mówi Robert Burneika

- Znajomy zachęcił mnie do udziału w konkursie dla kierowców organizowanym przez Scanię, producenta samochodów ciężarowych - Piotr opowiada, jak zaczęła się jego droga do mistrzostwa świata.

W tamtym pierwszym konkursie, w 2012 roku, główną nagrodę stanowi voucher do salonu Scanii na 100 tysięcy euro - można za te pieniądze skompletować wyposażenie wymarzonego pojazdu. - Taki "motoryzacyjny garnitur szyty na miarę dla kierowcy" - podpowiada Piotr. Ale żeby wygrać główną nagrodę, trzeba przejść kilka etapów - regionalny, ogólnopolski i światowy.

Każdy etap składa się z testu teoretycznego z przepisów ruchu drogowego, jazdy ekonomicznej i defensywnej, zabezpieczania ładunków, wiedzy z udzielania pierwszej pomocy, umiejętności zabezpieczania miejsca wypadku. Potem jest jazda ekonomiczna, której celem jest przejechanie określonego odcinka drogi z jak najmniejszym zużyciem paliwa w jak najkrótszym czasie, a następnie jazda precyzyjna na placu manewrowym z różnymi przeszkodami. - Poszedłem, żeby się sprawdzić, bez żadnego przygotowania. Zająłem wtedy pierwsze miejsce i dostałem się do mistrzostw Polski - mówi.

Ankieta

Czy uważasz, że UBER Freight w Europie osiągnie sukces?

Na etapie ogólnopolskim, odbywającym się niedaleko Opola, konkurencja uciera mu nosa. Na 14 startujących kierowców zajmuje siódme miejsce. - Może nieźle jak na osobę, która nie miała dużej wiedzy, ale ktoś inny pojechał reprezentować nasz kraj na mistrzostwach w Szwecji - wspomina. Choć sukcesu nie odnosi, stwierdza, że jakiś potencjał świadomego "drajwera" (z ang. driver - kierowca) w nim drzemie. - Pochyliłem się nad tematem. Dokształcałem się w wolnym czasie: z przepisów, z jazdy, w domu i w trasie.

Z lepszym lub gorszym skutkiem Piotr startuje w kolejnych konkursach: Scanii i Volvo. - W regionalnych zawodach zawsze radziłem sobie świetnie, ale niestety, w finałach już przeważnie gorzej. A to siódme, a to czwarte, a to jedenaste miejsce. Poszedłem więc na kursy doszkalające dla kierowców ciężarówek, organizowane przez producentów marek pojazdów ciężarowych. U źródła chciałem się dowiedzieć, gdzie w efektywnym kierowaniu pojazdem - bo do tego konkursy się sprowadzały - popełniam błędy - mówi.

Rezultaty nauki widać od razu. W 2016 roku Piotr zostaje mistrzem Polski w Volvo Trucks Driver Challenge, a potem w mistrzostwach regionu środkowoeuropejskiego o włos (czyli dwie setne litra w spalaniu) przegrywa z Litwinem, zajmując drugie miejsce. - Kolejnym etapem edycji 2016 były mistrzostwa świata w Szwecji, ale tam nie udało mi się zabłysnąć. To już jest ogromnie wysoki poziom. Tak, jak to mówi litewski kulturysta Robert Burneika, nie ma lipy. Naprawdę!

Przewidywanie matką efektywnej jazdy

Piotr się nie poddaje. Rozpoczynają się przygotowania do Volvo Trucks Driver Challenge edycji 2018 (zawody odbywają się co dwa lata, więc 2017 jest rokiem "pustym" dla konkursu). W domu - teoria. W dodatkowej pracy - praktyka: w określone dni tygodnia, pracując dla małej firmy transportowej, robi kursy na stałej trasie Szczecin - Magdeburg i z powrotem. Wozi dżemy, mąkę, słodycze, makarony.

- Najlepszą szkołą jest wykonywanie powtarzalnych schematów. Umożliwia to wypracowanie optymalnej strategii - mówi Piotr. - Kluczem jest przewidywanie. Ono jest matką efektywnej jazdy. Przewidywać znaczy patrzeć do przodu, aby zminimalizować straty potencjalnego zużycia paliwa.

Radzi: - Jeśli dojeżdżamy do skrzyżowania, na którym akurat pali się czerwone światło, staramy się nie dopuszczać do całkowitego zatrzymania. Takie same zasady obowiązują przy zbliżaniu się do ronda. Z wyprzedzeniem hamujemy silnikiem albo innymi metodami po to, żeby ruszyć po zaporowym świetle, jak pojazd się jeszcze toczy. Co ciekawe, to dotyczy również samochodów osobowych. M.in. dlatego w dużych miastach tuż obok sygnalizatorów świetlnych zakładane są sekundowe liczniki czasu, informujące o następujących zmianach świateł. Pomaga to w zachowaniu płynności ruchu.

Po co te zabiegi? - Wyobraża sobie pani, jak dużo paliwa potrzeba do ruszania samochodem ciężarowym od zera? - pyta i od razu odpowiada: - Mnóstwo! Po co trwonić paliwo, jeśli można utrzymać prędkość?

Dobór odpowiednich przełożeń, czyli biegów - to też dla Piotra ważne. Każdy bieg ma określoną dostosowaną do siebie prędkość. Piotr tłumaczy: - Jeżeli jedziemy np. samochodem osobowym 40 km/h, to nie na piątym biegu. Normalne. W pojazdach ciężarowych tych biegów jest 12, więc mamy  nieco trudniej. Na przykład ważne, żeby wzniesienie pokonać bez redukcji biegu w trakcie trwania podjazdu. Bieg należy zredukować odpowiednio wcześniej, zachowując większą prędkość obrotową silnika i tym samym utrzymując większy moment obrotowy podczas  pokonywania wzniesień. Jeśli zrobimy to bez redukcji, tracimy czas i paliwo.

Ankieta

Czy Twoim zdaniem brakuje kierowców ciężarówek?

Tak samo ogromne znaczenie ma umiejętność czytania topografii. - Jeżeli widzimy wzniesienie, to w 95 procentach przypadków można się spodziewać, że po drugiej stronie będzie zjazd. A wtedy samochód będzie zjeżdżał sam, rozpędzając się własną bezwładnością. Jeżeli ciężarówka waży 40 ton, to posiada wielką energię kinetyczną. Warto ją wykorzystać, bo dzięki temu samochód spali mniej paliwa. To są wszystko efekty przewidywania - podsumowuje.

Przez lata jazdy ze Szczecina do Magdeburga Piotr wypracowywał sposób postępowania, który pozwoli osiągnąć bezbłędny wynik i z większą świadomością wystartować w konkursie.

W Volvo Trucks Driver Challenge 2018 przeszedł wszystkie etapy jak burza: regionalny, ogólnopolski, środkowoeuropejski i światowy.

Wschodnia oszczędność, zachodnia nonszalancja

Finał odbywał się w Szwecji, w Göteborgu, ojczyźnie Volvo. Piotr rywalizował z 32 osobami z całego świata. O klasie i umiejętnościach zawodników miały decydować trzy podstawowe parametry: wydajność, bezpieczeństwo, oszczędność paliwa. Sprawdzano je w dwóch konkurencjach.

- Konkurs przyciąga osoby o bardzo wysokich kwalifikacjach, nie z przypadku. Zawodnicy z egzotycznych krajów - z dalekiej Azji, Afryki Północnej czy Nowej Zelandii - oczywiście mają bardzo duże doświadczenie, ale o produktywnej jeździe raczej niewiele wiedzą. Nie mają u siebie dobrych dróg, infrastruktury, żeby się sprawdzić. Walka o zwycięstwo rozgrywa się między kierowcami europejskimi. Innym jest dużo ciężej - mówi Piotr. - W konkursie najgroźniejsi są kierowcy z Europy Centralnej i Wschodniej, bo oni mają największą świadomość jazdy ekonomicznej. Ci ludzie poprzez efektywną jazdę na swoich trasach muszą walczyć o każdy grosz, o każdy litr, żeby fracht - czyli cena za kurs - zakończył się zyskiem. Koledzy z Europy Zachodniej jeżdżą raczej "po wyższych stawkach", więc mogą pozwolić sobie na "cięższą nogę" i tym samym wydawać pieniądze z większą nonszalancją.

Ankieta

Czy poleciłbyś zawód kierowcy swojemu znajomemu?

W 2016 roku, kiedy w finałach Europy Centralno-Wschodniej Piotr przegrał z Litwinem, mistrzem świata został Czech. Polska dopiero czekała na swojego zwycięzcę.

6,9 km wydajnej jazdy bez żadnego błędu

Czas start!, pierwsza konkurencja: trasa ekonomiczna (poza konkursami używana przez Volvo do testowania nowych samochodów z fabryki w Göteborgu). Zadanie: przejechać odcinek o długości 6,9 km ciągnikiem siodłowym z naczepą o długości 16,5 m i całkowitej masie 40 ton. Żadnej ulubionej muzyki, niepotrzebnych rozmów, tylko szum silnika i totalne skupienie. Stres, ale motywujący. Po prawej stronie siedzi juror, który bada wszelkie nieprawidłowości i czas przejazdu. Piotr mówi: - Za siedemset metrów będzie skręt w lewo, be careful. Za dwieście metrów rondo, stop there.

Pierwszy odcinek konkursowy nie bez powodu jest taki krótki. Weryfikuje umiejętności. Na dłuższej trasie kierowca jest w stanie naprawić błąd. Na tej - minimalna pomyłka może skutkować przegraną. Jak się popełni gafę przy podjeździe, można już wracać do domu. Trzeba więc sobie poradzić bezbłędnie. Z zatrzymaniami, rondami, rozwinięciem prędkości. Jedzie się jak w laboratorium, trasa nie jest uczęszczana przez innych uczestników ruchu drogowego. - Żeby nikt nie powiedział, że jemu wyjechała osobówka, a kolega miał na drodze czysto. Ma być sprawiedliwie - mówi Piotr.

Tę konkurencję zalicza bezbłędnie.

Z drugą częścią - przewiezieniem towaru trasą nieutwardzoną, offroadową pojazdem specjalistycznym, przystosowanym do pracy w terenie, czyli wywrotką 6x4 o łącznej masie około 26 ton, jest trudniej. - Tutaj miałem zerowe doświadczenie - przyznaje Piotr. - Musiałem wykazać się dużym wyczuciem. Należało zachować jazdę dynamiczną, a jednocześnie bardzo delikatną, żeby jak najszybciej dojechać do mety, nie zrzucając paczki.

Bo towarem, oprócz tłucznia, którym po brzegi  zasypana jest wywrotka, okazuje się także kartonowy prostopadłościan, umieszczony na platformie przed szybą kierowcy. Paczka się chybocze, łatwo może spaść na nierównej drodze. - A jak spadła, trzeba było zatrzymać pojazd do zera, odpiąć pasy, czasem jeszcze tej paczki poszukać, bo upadając, stoczyła się gdzieś do rowu. I umieścić ją na  platformie. Dopiero potem można było wrócić do pojazdu, zapiąć pasy i znów ruszyć. W tej konkurencji liczył się czas. A żeby go nie tracić na szukanie paczki, należało wykorzystać wiedzę z fizyki - jeśli paczka zsuwa się w prawo, to ja muszę kontrować kierownicą w lewo.

Paczka spadła mu dwa razy, w tej rywalizacji zajął drugie miejsce, za Szwajcarem.

Ankieta

Co zdecydowało o wyborze pracy kierowcy, którą wykonujesz?

- To tak jak w wyścigach Formuły 1 - z trybun widowni dostrzegasz tylko wycinek toru i nie wiesz, jak komuś poszło w całości. Nie wiedziałem, co Szwajcar robił na całym odcinku trasy ekonomicznej, ale mogłem podejrzewać, że gorzej mu poszło, bo zredukował bieg w połowie podjazdu, czyli zrobił bardzo duży błąd. Podjazdy były widoczne z trybun widowni w miejscu, gdzie trasa wiodła pod spore wzniesienie, więc "usłyszałem" redukcję biegu. Dodało mi to większej pewności, że może być dobrze - opowiada.

Wieczorna gala rozdania nagród, kolacja, w tle muzyka. i w końcu zaczęło się!!! Czekamy na odczytanie wyników.

Szwajcar - przez fatalną pomyłkę ze zredukowaniem biegu na podjeździe w pierwszej konkurencji - w zestawieniu generalnym zajął siódme miejsce.

Trzecie miejsce - Fin Simo Laukkanen.

Drugie miejsce - Szwed Bert Johansson.

Pierwsze - Piotr Krahel, Poland!

- Niesłychane uczucie, coś fantastycznego. Wielka radość, że w końcu mi się udało po latach wzlotów i upadków osiągnąć cel. Spełnione ambicje, ciężko opisać uczucia, po prostu wielka euforia!!! - wspomina Piotr.

Na widowni siedzi żona i zespół Volvo Polska. - Wiedziałam, że jest doskonale przygotowany i bardzo mocno go dopingowałam, razem z dziećmi jesteśmy największymi kibicami Piotra - mówi Maria Krahel. - Wiemy, że aby cokolwiek osiągnąć, czasem trzeba z czegoś zrezygnować, na przykład z czasu wolnego. Mąż włożył bardzo dużo energii i czasu w doszkalanie się po godzinach. Nie ma chyba drugiej takiej osoby w Polsce, która by tyle poświęciła na naukę ekonomicznej jazdy.

No i cóż, że do (przynoszącej szczęście) Szwecji?

Piotr w nagrodę za mistrzostwo świata wygrywa wycieczkę do Szwecji, ufundowaną przez Volvo (równowartość 20 tysięcy euro). Jadą z żoną na początku 2019 roku. Śpią w najlepszych hotelach, mają kierowcę z limuzyną, który zawozi ich na kolacje do eleganckich restauracji. - Volvo naprawdę się postarało, wszystko było zorganizowane na najwyższym poziomie - Piotr jest zachwycony wyjazdem. - Nocowaliśmy w "lodowym" hotelu na samej północy Szwecji w miejscowości Jukkasjärvi. Zafundowano nam wieczorne wycieczki na skuterach śnieżnych, żebyśmy zobaczyli zorzę polarną, przejazdy psim zaprzęgiem na saniach oraz tradycyjne szwedzkie rytualne spa, którego najważniejszym etapem jest zanurzenie się w lodowatej wodzie w przeręblu wykutym w pobliskiej rzece. Mieliśmy trzydniową wizytę w Sztokholmie, po mieście oprowadzała specjalnie dla nas zatrudniona polskojęzyczna przewodniczka. Spaliśmy w Grand Hotelu, jednym z najdroższych hoteli w Szwecji, gdzie często na wniosek króla Szwecji goszczą laureaci Nagrody Nobla. Otrzymaliśmy pokój z widokiem na Pałac Królewski - wylicza Piotr.

Organizatorzy wycieczki wiedzieli, że mistrz interesuje się lotnictwem. - Zorganizowano nam godzinny lot prywatnym śmigłowcem nad Sztokholmem. Była również niespodzianka dla mojej żony, sopranistki. Zaproszono nas do opery w Göteborgu na wyjątkowy musical "Dzwonnik z Notre Dame", z wizytą za kulisami i krótką pogawędką z dyrektorem artystycznym przedstawienia. Tego nie da się opisać - mówi.

Przed Piotrem jeszcze jedna wycieczka, z której nie skorzystał. W finałach Polski wygrał voucher na kwotę 20 tysięcy złotych do wykorzystania w jednym z biur podróży. - Nawet nie mamy kiedy z żoną jechać. Skończyły nam się urlopy, są małe dzieci, więc to nie jest takie proste - dodaje. A jeśli w końcu uda się znaleźć czas, to może znów Skandynawia? Jest szczęśliwym miejscem dla zwycięzcy Volvo Trucks Driver Challenge 2018. - To do Szwecji i Finlandii jeździłem w pierwsze kursy z tatą jako dziecko - mówi Piotr. - Każdy wyjazd mnie fascynował. Duży pojazd, wielkie koła, spora kabina, dźwięk silnika, połykanie kilometrów, ja i tata, no szał!


Agnieszka Żądło

źródło: gazeta.pl
Kierowcy HGV UK